Mieszkanie dla młodych

Mnóstwo młodych ludzi marzy o własnym mieszkaniu. W kilka tygodni po starcie nowego rządowego programu wspierania zakupu mieszkań, wnioski złożyło prawie tysiąc osób. Mowa o  programie „Mieszkanie dla młodych”, następcy działającej do 2012 roku „Rodziny na swoim”. I choć nowy program jest znacznie okrojony w porównaniu do starszej wersji, chętnych nie brakuje.
Zasadnicza różnica polega na tym, że do „Mieszkania dla młodych” kwalifikują się lokale nowe, pochodzące od deweloperów. Państwo dopłaca do części kredytu, zaciągniętego na zakup takich mieszkań. Z programu skorzystają więc także banki, których zyski dramatycznie spadły po załamaniu rynku nieruchomości w ostatnich latach. Większa liczba kredytów spowoduje, że wzrosną ich dochody.
Do udziału w programie kwalifikują się osoby młode, w wieku do 35. lat. Mogą to być małżeństwa – jeżeli jeden ze współmałżonków nie przekroczył dopuszczalnego wieku – lub ludzie samotni. Dopłata sięga 10 procent ceny 50 m. kw. mieszkania kupionego na rynku pierwotnym. W przypadku małżeństwa lub osoby z dzieckiem rośnie do 15 procent. Lokal może być oczywiście większy – maksimum 75 m.kw., ale dopłata dotyczyć ma wspomnianych 50 metrów.  Do programu kwalifikują się także domy – w tym przypadku państwo dopłaci do 75 m. kw. powierzchni.
Kolejnym kryterium jest cena metra kwadratowego, ustalana raz na kwartał. W Krakowie wynosi ona obecnie 4894,45 złotych. Jeśli ktokolwiek sprawdzał ceny nowych mieszkań w naszym mieście, łatwo zauważy, że do programu „Mieszkanie dla młodych” kwalifikuje się zaledwie niewielki procent z nich. W podanych widełkach cenowych mieszczą się lokale, zbudowane niemal na peryferiach Krakowa, w bardzo odległych dzielnicach. Według danych analityków rynku nieruchomości, to około 200 nowych mieszkań, na przykład na osiedlu Wzgórza Krzesławickie lub w Opatkowicach. Podstawowym ograniczeniem programu jest to, że mieszkanie, na które dostaliśmy dopłatę, nie można wynająć w ciągu pięciu lat od otrzymania dopłaty. Wnioski składać można w kilku bankach, między innymi PKO BP, ale ich liczba z miesiąca na miesiąc ma sukcesywnie rosnąć.
Program „Mieszkanie dla młodych” budzi od samego początku wiele kontrowersji. Skoro państwo decyduje się wspierać młodych ludzi w kupnie mieszkania, dlaczego zmusza ich do wyboru tylko lokali nowych? Nie można oprzeć się wrażeniu, że chodzi o napędzenie sprzedaży deweloperom, którzy mają problem z pozbyciem się mieszkań, wybudowanych w czasie szalonej galopady cen w latach 2005 – 2008 i inwestycji rozpoczętych w kolejnych dwóch, trzech latach.
Po drugie, na rynku wtórnym jest ogromny wybór mieszkań używanych, w znacznie lepszych lokalizacjach niż najtańsze oferty deweloperskie. W cenie do 5000 złotych za m. kw. przebierać można w ofertach z wielkiej płyty, na dobrze skomunikowanych z resztą Krakowa osiedlach. To miejsca, gdzie istnieją już sklepy, przedszkola czy szkoły a to przecież bardzo istotne kryterium w przypadku młodych ludzi z dziećmi.
Po trzecie, jak się okazuje, kredyty w programie „Mieszkanie dla młodych” są nieco droższe niż standardowe oferty hipoteczne. Nie można oprzeć się wrażeniu, że banki chcą zarobić, korzystając z ogromnego zainteresowania programem. Oczywiście, apetyty poskromić może większa konkurencja, kiedy do programu przystąpi więcej banków.

RR