Z lotu ptaka

Jeśli spełnią się projekty wprowadzenia na ogromną skalę dronów do transportu rzeczy, a z czasem również ludzi, pociągnie to za sobą również prawdziwą rewolucję architektoniczną.

Wyobraźmy sobie tylko, jak pisze architekt i urbanista Mark Dytham, rozwiązania, których wdrożenie w życie jest kwestią kilku lat: uczynienie z dronów lekkich narzędzi dostawczych, dostarczających do domów, kamienic i bloków przesyłki pocztowe i produkty spożywcze. Czego wymagać będą nowe urządzenia w pierwszej kolejności? Lądowisk. Dzisiejszy system, w którym czasem, na zasadzie ekstrawagancji, projektowane jest lądowisko na dachu (z reguły zresztą dotyczy to budynków użyteczności publicznej: placówek rządowych, wojskowych lub szpitali) w oczywisty sposób nie wystarczy, mimo że drony są urządzeniami pionowego startu. Nastąpi rozbudowa dachów, tarasów, być może również powstaną specjalne „grzędy”, na których drony będą mogły lądować lub doładowywać baterie.

Zjawisko to nasili się wielokrotnie z chwilą, gdy drony zaczną być, wbrew dotychczasowej definicji, „załogowym” narzędziem komunikacyjnym. Optymiści twierdzą, że to kwestia zarówno kilku lat: niemiecka firma Lilium kilka tygodni temu z powodzeniem zakończyła fazę testów dwuosobowego urządzenia latającego, zasilanego z akumulatorów, które od początku projektowane jest jako zamiennik taksówek w wielkich miastach.

Oczywiście, początkowo drony załogowe mogą startować z chodnika lub placyku przed budynkiem: z biegiem czasu jednak coraz bardziej naturalne będzie „dowożenie” pasażerów bezpośrednio do mieszkania, co – zwłaszcza w przypadku apartamentowców – oznaczać będzie konieczność wyposażenia każdego lokalu w mini-lądowisko.

Pociągnie to jednak za sobą również gigantyczne konsekwencje architektoniczno-designerskie: budynki będą nie tylko planowane „od góry”: coraz częściej oglądane będą właśnie z powietrza i z wysokości! Oznacza to postawienie na głowie – dosłownie i w przenośni – całego dotychczasowego dorobku architektury. Fasady, monumentalizujące schody prowadzące do drzwi wejściowych, gzymsy i pilastry – wszystko to odejdzie w niebyt, stając się – z punktu widzenia pasażera drona – czymś albo niezauważalnym, albo groteskowym, a w najlepszym razie – drugorzędnym. Budynki podziwiane będą z boku albo z góry,  tamtędy też będzie się trafiać do ich wnętrza. Mieszkania z tarasami staną się oczywistością, te położone na szczycie budynku będą w najwyższej cenie. Na parterach zamieszkiwać będzie biedota, tam też podjeżdżać będą najuboższe i najbardziej zacofane urządzenia transportowe: taksówki i furgonetki.

Producenci dachówek – na start!! [ws]

- Stefan, i jak to wygląda z góry?