Zamki na wodzie

W pewnym sensie można na całą architekturę spojrzeć jako na wyjątkowo zdecydowaną intencję przeciwstawienia się entropii: co ma leżeć, stoi, co powinno przybierać kształt stożka cegieł – pnie się w górę. Istnieje jednak jeszcze jeden, wyjątkowo jaskrawy przykład ten „niezgody na zastaną rzeczywistość topograficzną”, jaką przedstawia historia budownictwa: wznoszenie różnego rodzaju budynków nie na pewnym, utwardzonym, zdrenowanym i umocnionym fundamentami gruncie, lecz… na wodzie.

Oczywiście, określenie „budowanie na wodzie” jest jedynie przenośne: wszelkie tego rodzaju realizacje, od projektów domów jednorodzinnych i pałaców, przez mosty i wieże, aż po wybiegające w morze pasy startowe zakładają z reguły stworzenie dodatkowej warstwy „lądu”: nie idzie wszak o budowanie pomostów czy domków na palach, lecz o solidne, dźwigające wielusettonowy ciężar konstrukcje. Z reguły jednak wyzwaniem pozostaje wykrycie i zneutralizowanie prądów wodnych, „ruchomych piasków”, po czym obmurowanie i wydrenowanie nowej budowli tak solidnie, by nie napuchła wodą i nie rozpadła się po kilku miesiącach.

Portal „Interesting Engineering” zamieścił swego rodzaju ranking 20 różnego rodzaju realizacji architektonicznych, wzniesionych na wodzie w przeszłości i obecnie. Zestawienie to, trochę anachroniczne, jest jednak dość ciekawe przez to, że oddaje różnicę skali, możliwości i ambicji różnych czasów i różnych kultur.

Do popularnych zabiegów należało „wychodzenie” z budynkiem na obszar akwenu, przekraczanie granic między lądem a wodą bodaj na krok: tym słynie Wenecja, nawet tam jednak rzadko gdzie granicę tę zatarto tak mistrzowsko, jak w przypadku budynku ceł Republiki, zaprojektowanym przez Giuseppe Benoniego.

Konieczność dyktowała również wznoszenie fortów na wodach przybrzeżnych: tam, gdzie nie było wysp, trzeba je było usypywać. Przykładem – XIX-wieczny fort na ówczesnych peryferiach Amsterdamu, Pampus, położony u ujścia rzeki Ijmeer, tu widziany z lotu ptaka: w 1887 roku wykorzystano naturalną łachę, by usypać wydmę ale, jak to bywało z wieloma XIX-wiecznymi fortyfikacjami, w związku ze zwiększeniem się zasięgu artylerii fort stracił na wartości militarnej już w kilkanaście lat później: dziś mieści się w nim muzeum.

Jeśli usypywano wyspy w celach innych niż militarne, to z reguły szła za tym potrzeba wysoka: nie tyle zaimponowania bliźnim, co oddania czci wyższemu światu: stąd tyle świątyń wzniesionych na sztucznych wyspach, z których najbardziej znaną jest pewnie Gospa na wodach zatoki Kotorskiej w dzisiejszej Czarnogórze.

Jak wulgarne wydają się w porównaniu z tym popisy pychy, jakich nie szczędzą kolejne emiraty, usypujące z betonu i piachu sztuczne laguny u swoich brzegów! Terenów budowlanych mają pod dostatkiem i na lądzie – ale nie, upierają się nad wznoszeniem wież Babel w poziomie.