Szara woda, zielony ogród

Liczby są bezlitosne, zarówno w skali makro, jak mikro. Makro? Polska pustynnieje, poziom wód gruntowych obniża się z roku na rok, a władze lokalne rozważają podwyżki cen nie energii elektrycznej czy gazu – to nie w ich gestii – lecz wody właśnie. Mikro? Na spłukiwanie toalet przeznaczanych jest do 35 proc. wody pobieranej przez gospodarstwa domowe, nawet niewielki trawnik i ogród pochłaniają w lecie co najmniej dalsze 15 proc. Jak znaleźć dodatkowe źródła wody nie-pitnej, którą można by wykorzystać do innych celów niż picie, gotowanie, prysznic i pranie?
 

Nie trzeba zamawiać różdżkarza, nie trzeba kopać. Takie źródła biją u wylotu umywalek, kabin prysznicowych, a na upartego – i rynien. „Szara woda”, czyli ścieki po naszych kąpielach, nie zanieczyszczone bakteriologicznie, w połączeniu z deszczówką, mogą znakomicie poprawić „bilans wodny” naszego gospodarstwa.

Ważne zastrzeżenie: jak wiele proekologicznych inwestycji,  nie jest to rozwiązanie dla osób, budujących „po kosztach”, amatorsko czy pospiesznie. Rzecz wymaga namysłu na etapie planowania i drobnych, ale istotnych poprawek w remoncie. Czego bowiem trzeba dla zdrowego, bezpiecznego i skutecznego wykorzystania „szarej wody”? Jak pokazuje przykład projektów domów wznoszonych w Nowym Meksyku, w Prowansji, ale też w nie narzekającej na brak wody Danii – konsekwentnego uwzględnienia „drugiego obiegu” wody.

Projekt domu, jeśli zdecydujemy się na wykorzystanie „szarej wody”, wymaga dwóch istotnych przeróbek: dodatkowy obieg rur i przyłączy, którymi gromadzimy wodę z wanien, umywalek i kabin prysznicowych, trafiającą następnie do rezerwuarów toaletowych, to rzecz najprostsza. Jedynym wyzwaniem, któremu jednak projektant powinien sprostać, jest wyszukanie miejsca na szczelne i odizolowane zbiorniki, w których można by gromadzić „wodę z odzysku” – z opcją odsączania lub kanalizacji, na wypadek, gdyby zebrał się jej nadmiar. Trzecie zadanie dla projektanta to zespół filtrów: dobrze byłoby oddzielić drobne nawet zanieczyszczenia i mydliny, ewentualnie stworzyć mini-system biologicznego oczyszczania (rozkładu cząstek mydła i szamponu): tak przysposobiona woda używana jest na południu Stanów również do mycia samochodów.

Nawet, jeśli nie zdecydujemy się na podłączenie do „wtórnego obiegu wody” również deszczówki (co wymaga dodatkowych przeróbek w instalacji oraz filtrów mechanicznych), odczyt licznika wody poprawi się na naszą korzyść już po miesiącu. Inwestycja, w zależności od wielkości domu, liczby łazienek i pojemności dodatkowego pojemnika, zwraca się po dwóch, czasem czterech latach. Ale głęboka satysfakcja czeka nas już wcześniej. (ws)