Ruchomy dom (1)

Czy rzeczywiście istotą budynku – przeciwstawionego wszelkim innym tworom człowieka – jest NIERUCHOMOŚĆ? Nikt nie zamierza zamieniać naszych rezydencji w toczącą się po zboczu piłkę, ale okazuje się, że idea nieruchomości jest dyskusyjna. 

Jakiś element ruchu obecny był w domach jednorodzinnych zawsze – przynajmniej odkąd ludzkość wyprowadziła się z jaskiń do wzniesionych własnoręcznie struktur. Otwierały się drzwi, uchylały okna, podnosiły klapy prowadzące na strych i do piwnicy, w zamkach – również mosty zwodzone. Ba, na wzgórzach obracały się wiatraki! Na ratuszach trykały się – jak choćby w poznaniu – koziołki, na ich ścianach obracały się zegary. Były to jednak działania albo bardzo ograniczone, czysto funkcjonalne – albo czysto dekoracyjne. Biada temu budowniczemu, który pochwaliłby się inwestorowi, że „ścianka się rusza”: uważano by to za niewybaczalny błąd w sztuce.

A jednak. Począwszy od początków XX wieku, od narodzin futuryzmu, myśl o projektach budynków, w których ruch (lub przynajmniej wrażenie ruchu) byłyby immanentną częścią konstrukcji, powraca. Ta myśl obecna jest w szkicach Iwana Czernichowa, w pracach Buckminstera Fullera, w książce Williama Zuka „Kinetic architecture”. Jak zwykle bywa, myśl ścigała się z postępem techniki i była przezeń wspierana: narodziny gigantycznych łożysk kulowych, nieznanych wcześniej uszczelnień i smarów, hydrauliki, studia nad statyką ścian (znacznie łatwiej wyobrazić sobie przesuwanie jednorodnego, żelbetowego bloku niż ścianki z cegieł) umożliwiały wprowadzenie w życie rozwiązań, które dawniej były jedynie przedmiotem fantazji.

„Kinetyczna” myśl architektoniczna poszła w kilku kierunkach, Nurtem pierwszym, najbezpieczniejszym w sumie i w najbardziej oczywisty sposób odwołującym się do „dawnej” ruchomości budynków, było rozwinięcie motywu przesuwających się zasłon i żaluzji. Ten element ruchomy był od zawsze: ale w XX i XXI wieku po raz pierwszy postawiono na tę skalę na mechaniczne siłowniki oraz czujniki światła i wiatru: już nie dozorca lub pani domu, lecz komputer decyduje o ruchu przesłon. Najbardziej znanym, szeroko cytowanym w podręcznikach przykładem jest paryski „Instytut Świata Arabskiego” (Institut du Monde Arabe), z 240 ażurowymi elementami kryjącymi fasadę i obracającymi się wraz ze zmianą kąta padania promieni słonecznych – ale bodaj najbardziej dynamicznym jest projekt studenta architektury z Uniwersity of Oregon Tylera Shorta, który wymyślił pionowe żaluzje, które jeden ruch komputera podnosi do góry, obraca o 90 stopni i robi z nich – szczelny daszek nad otworem okiennym, zapewniający cień w przypadku, gdy światło słoneczne pada z wysoka: na filmiku, reklamującym nowe rozwiązanie, słychać niemal trzask zderzających się drewnianych paneli. [w.s.]

Link do filmu, pokazującego działanie przesłon Tylera Shorta: https://www.youtube.com/watch?v=4_XrisLesqc