Nowy kamień?

Piaskowiec, trawertyn, granit – każdy niemal sezon przynosi nową modę, nazwijmy to, litograficzną na surowiec, z którego można wykonać detale architektoniczne w rodzaju wykończenia kominka lub schodów, a kto zamożniejszy – to i oblicować budynek. Projekty domów jednorodzinnych szkicowane są z uwzględnieniem odwiecznego uroku marmurów czy blasku betonu architektonicznego. Ale czy istnieją już projekty, w których uwzględniono by Lithoplast?

Lithoplast na razie powstaje tylko w jednej pracowni projektanckiej: żeby pojawił się w naturalnych warunkach na Ziemi, należałoby zaczekać, bagatela, kilka tysięcy lat. Ale może uda się go wytworzyć szybciej, jeśli ludzi przekona jego uroda skalnego zlepieńca, z intrygującymi, granatowymi i purpurowymi intruzjami w smolistej, ciemnej masie?

Lithoplast, czyli miękki kamień, zaprojektowała Shahar Livne, absolwentka prestiżowej akademii projektowania w Eindhoven, niejako w reakcji na dwa zjawiska: powszechny i niebezpodstawny lament nad zanieczyszczeniem świata przez plastikowe odpady (by przypomnieć tylko alarmujące doniesienia o „pływającej śmieciowej wyspie” na Pacyfiku rozmiarów Europy czy mikrocząsteczkach plastiku nanometrowej wielkości, które odnaleźć można już w większości żywych organizmów, wodzie z wielu źródeł czy deszczówce) oraz nieustający festiwal pomysłów na to, jak zagospodarować te hałdy kubeczków po jogurtach, uszczelek, prezerwatyw, porwanych reklamówek, połamanych misek, porwanych płacht reklamowych i miriady innych przedmiotów. Festiwal, dodajmy, jak dotąd nie przynoszący wielkich sukcesów: wszelkie próby przetwarzania „plastików” (która to nazwa obejmuje, to jasne, tysiące różnych związków chemicznych), nawet, jeśli udane technologicznie, są kompletnie nieopłacalne.

Shahar Livne poszła inną drogą: poczytawszy o spekulacjach geologów, rozważających, co może stać się z trafiającymi coraz częściej w głąb rozpadlin skalnych ze zwałami plastików w bliskiej geologicznie przyszłości kilku tysięcy lat, zdała sobie sprawę, że zostanie on włączony w „cykl wiecznych przemian”: poddawany ciśnieniom, wysokim temperaturom, fuzjom. Przeczytawszy zaś – postanowiła wyjść naprzeciw przyszłości i powtórzyć ten proces na nieznaczną, laboratoryjnąna razie skalę.

Wykopawszy na plażach Holandii i Izraela grudy plastiku, nieco już zmacerowane przez kilkadziesiąt lat przebywania w środowisku wody morskiej, pod ciśnieniem i bez dostępu powietrza, spiekła je pod ciśnieniem z kamieniem odpadowym pochodzącym z kopalń węgla oraz pyłem marmurowym, powstającym w rezultacie obróbki tego kamienia. Zarówno pył, jak kruszywo uważane są za surowce odpadowe i nieraz występują poważne problemy z ich utylizacją.

Powstały materiał to dający się kształtować, kuć i sztancować przed zastygnięciem ciężki, nietoksyczny materiał: przed obróbką porowaty i najeżony ostrzejszymi fragmentami, co jednak ustępuje po piaskowaniu.

Kwestia opłacalności produkcji Lithoplastu na przemysłową skalę wymaga jeszcze zbadania: na razie w pracowni wyprodukowano zeń serię kafli, ozdób i naczyń. Równie istotne w akcji Sharar Livne jest zwrócenie uwagi na fakt, że przyroda może w pewien sposób „poradzić sobie” z plastikiem – w dostępnym sobie tempie i na możliwy dla siebie sposób. [ws]