Harvard leczy domy

Leczy i uczy; ale tym razem szczególnie cenne okazują się materiały Wydziału Zdrowia Publicznego (School of Public Health) jednej z najsłynniejszych uczelni amerykańskich, w ramach którego po roku przerwy podjął prace Center for Climate, Health, and the Global Environment. Rady, które formułują w kwestii „zdrowych budynków” przydadzą się zarówno twórcom wielofunkcyjnych centrów na miarę trzeciej dekady XXI wieku, jak projektantom domów jednorodzinnych.

Sformułowane rady są, wbrew pozorom, zdroworozsądkowe, choć stoją za nimi analizy Big Data, setki szczegółowych badań i nowe technologie: niewiele jednak znajdzie się tam założeń, którymi nie kierowaliby się niemieccy mieszczanie z „Buddenbrooków”, szukając nowej rezydencji dla rodu. Budynek, by być  zdrowy, powinien bowiem spełniać dziewięć podstawowych założeń:

Dobra wentylacja: zdecydowanie warto przekraczać w tej dziedzinie normy budowlane lub przynajmniej rygorystycznie się ich trzymać. Owszem, od przeciągu się umiera (zwłaszcza siedząc w nim po gorącej kąpieli), ale od braku przewiewu – również. Warto tylko zadbać o filtry, które wychwycą nawet nano-cząstki.

Jakość powietrza: Warto sięgać tylko po materiały pasywne chemicznie, które gwarantują brak dodatkowej emisji metabolitów. To zaś oznacza: raczej szkło, kamień, cegła, ewentualnie drweno niż najdoskonalsze nawet kompozyty.

Stała temperatura: Lepie chłodniej, ale bez wahań. Stała temperatura stabilizuje życie: i jeśli trzeba będzie w tym celu sięgnąć po pompę ciepła, nie należy się wahać.

Wilgoć: wróg numer jeden. Należy co jakiś cza sprawdzać, przy pomocy ściereczki, dronu, czujników lub kamery termowizyjnej, czy gdzieś nie gromadzi się wilgoć. A jeśli tak, interweniować.

Kurz i kurzojady: może to nie być fertyczna służąca ze ściereczką z piór, ale kurz musi być bezwzględnie uprzątany, zamiatany, odsysany, nawet, jeśli uznamy to za syzyfową prasę. A tym bardziej – to, co rośnie na kurzu, czyli roztocza i inne stworzenia żywiące się pyłem i => wilgocią. Nie ma naturalnie mowy o tym, by śmieci zostawały na noc.

Bezpieczeństwo: Dużo światła, jeśli to możliwe – monitoring, czytelny schemat informowania policji o wszelkich incydentach, jasne procedury reagowania na wypadek pożaru, czytelnie opisana droga ewakuacyjna. Nie ma co się łudzić, nie żyjemy w bezpiecznych czasach.

Jakoś wody: należy ją sprawdzać, nie odpuszczać, kołatać do laboratoriów i nie żałować grosza nan owe rozwiązania w dziedzinie filtacji mikro- i makroskopowej. Sprawdza się. Podobnie jak dodatkowy litr wody w lecie. Warto rozważć rozwiązania, kóre nie naruszając planów oszczędnościowych uchronią przed „zastojem wody w rurach”.

Hałas: wytłumiać. Jakość mieszkania to w znacznej mierze ochrona przed hałasem. Potrójne okna, resorowane fundamenty, dodatkowe wytłumienie jeszdni – nic nie zawadzi, jeśli celem jest zejście poniżej 35dB.

Światło: fiat lux! Przeprute świetlikami sufity, wielkie okna, a już jako minimum – okno w zasięgu wzroku z każdego punktu mieszkania (wyjątkiem jest spiżarnia). O hygge zadbacie w zimie, ale w każdym razie świeczki i tea-lighty nie zastąpią słońca.