Docenić architekturę krajobrazu

Ten spór wydaje się wydumany i odległy na tle setek spraw, które dzielą i dzieją się współcześnie, od Fort Trump po Syrię. Ale ta sprawa ma znaczenia, nie tylko dla dziesiątków specjalistów, odpowiadających za bieg rzeki, wygląd parku, panoramę miasta widzianą od strony przedmieść czy reprezentacyjnego placu, ale i dla nas wszystkich: czas docenić architektów krajobrazu.

Obolałość architektów krajobrazu (landscape architects) zatacza coraz szersze kręgi: są anonimowi, niczym budowniczowie kolektorów kanalizacyjnych, co szczególnie trudno znieść w profesji tak nastawionej na sukces i rozgłos jak architektura. Miesięcznik, skupiający architektów krajobrazu z całego świata, czyli World Landscape Architecture (WLA), apeluje o umiar w osądach. Rzdecznicy grup interesu szturmują Kongres. Ale daremnie, większość osób sądzi, że „architekt krajobrazu” to w najlepszym razie ktoś, kto dba, by trawnik miał właściwy kąt nachylenia, a w najgorszym – prosty zawód, udrapowany w zbyt poważnie brzmiącą etykietę, niczym bohater dyżurnego w Polsce żartu z poprawności politycznej, czyli „konserwator powierzchni poziomych”, vulgo zamiatacz.

Ale nie: architekci krajobrazu nie muszą się kryć za bombastycznymi tytułami  i w ich obronie stają tacy weterani architektury jak prof. Charles A Birnbaum, który przypomina, że największym osiągnięciem architektury w USA w XIX wieku był… Central Park, zaprojektowany przez Fredericka Law Olmsteda oraz Calvertz Vaux. „Musicie walczyć o uznanie” – podkreśla Birnbaum w dramatycznym apelu. – Musicie, sięgając po środki prawne, upewnić się, że każde zdjęcie tkanki miejskiej lub wiejskiej, do stworzenia której się przyczyniliście, zachowało wasze nazwiska”.

„Sztuka krajobrazu jest wbrew pozorom sztuką ulotną – dodaje profesor. – Jej dostrzegalność maleje skokowo w obliczu zimna, deszczu, wiatru, zmian żyzności gleby i przemian społecznych. Ale tym bardziej warto ją chronić. (…) Pojedynczy obiekt architektoniczny można bowiem od biedy zilustrować jednym zdjęciem. Ale wieloletniej służby architekturze i przestrzeni nie da się załatwić jedną fotą z przekoszonymi proporcjami”. Niech nas zobaczą – kończy, niepomny, że w Polsce nawet o nazwisko projektanta rabat przez Pałacem Kultury i Nauki im. Józefa Stalina jest trudno. Nie tylko ze względu na RODO: nikomu się nie chciało pamiętać.

Brooklyn Park: wczesna próbka zaplanowania przestrzeni wbrew pogróżkom developerów.