Cztery pory imitacji

Imitacje marzą się ludzkości co najmniej od czasów obrazów Arcimbolda, a naśladowanie natury już nie na poziomie ogrodu czy parku lecz doskonałej imitacji całego systemu ekologicznego – od czasów słynnej „Biosfery 2”, wzniesionej pod koniec lat 80. w Arizonie. Coś najwyraźniej wisi w powietrzu – byłażby to obawa przed katastrofą eko? Jak dotąd jednak nikt nie zaszedł tak daleko w marzeniach o doskonałej sztuczności jak Carlo Ratti, włoski architekt i wizjoner, który wystąpił z projektem – projektem, o którego realizacji myśli się jednak w Mediolanie całkiem na serio – „ogrodu czterech pór roku”.

Pracownia Rattiego zaprojektowała Ogród Czterech Pór Roku po to by, jak deklaruje, „dać mieszczuchom możliwość posmakowania następujących po sobie zmian”. Inwestor, który za tym stoi, jest poważny: to bank Citylife, który na północnym zachodzie Mediolanu wzniósł już był supernowoczesne osiedle zaprojektowane przez takie sławy jak Zaha Hadid i Daniel Liebeskind. Ogród Czterech Pór Roku również ma być supernowoczesny – i całkowicie niezależny energetycznie, oczywiście, dzięki panelom słonecznym. Cała zewnętrzna „skorupa” – w pewnym sensie nadal jesteśmy blisko Biosfery z lat 90. – wzniesiona ma być z bardzo odpornego, półprzezroczystego plastiku – tetrafluoroetylenu (EFTE).

Założenie technologiczne, jakie stoi za ogrodem, jest zdumiewająco proste, jak na drugą dekadę XXI wieku: całość działać ma na zasadzie… olbrzymiej lodówki. To do tego potrzeba będzie energia: do wymuszenia ruchu ciepła, napływającego z chłodzonego modułu Zimy w środek Lata i stopniowo rozpraszana w kierunku Wiosny i Jesieni. Termoregulacji dopełnią membrany, umieszczone w szczelinach EFTE, sterowane przy pomocy armii czujników i siłowników.

Projektanci zapowiadają niezapomniane wrażenia i rzeczywiście, można sobie wyobrazić, że szok termiczny między wiosną (od której ma się rozpocząć zwiedzanie), a wędrówką, przez upalne Lato i deszczową Jesień, do mroźnej Zimy, będzie niemały. Nie zabraknie najpewniej deszczów i szkwałów.

Pytanie jednak, co dalej? Świerki i sosny wytrzymają jakiś czas, przyprószone śniegiem, ale przecież nie rok. Jasnozielone klony muszą kiedyś zrzucić liście, tulipany – zakwitnąć i przekwitnąć. Trwanie znaczy przemijanie: czy Carlo Ratti będzie permanentnie podmieniał przekwitające drzewka na nowe? A nawet jeśli, pozostaje jeszcze poważniejsze wyzwanie: w jaki sposób wiewiórki zmieniać będą umaszczenie między jednym a drugim modułem? I szpaki, skąd wziąć szpaki? [ws]