Budowlane zrób to sam

Co może zrobić wokół swego domu zdolny i nie bojący się ciężkiej pracy człowiek? Pomalować płot, położyć flizy, nakleić tapety… Na pewno. Co może zrobić ktoś, kto domu nie posiada? Postawić go sobie samodzielnie…
Pod koniec lat 40. ubiegłego wieku mieszkaniec Kalifornii, niejaki Robert Berger, postanowił zbudować dom dla swojej rodziny. Od pewnego czasu zachwycał się projektami domów słynnego architekta Franka Lloyda Wrighta. Problem w tym, że Wright był wtedy u szczytu sławy, co powodowało, że pracował najczęściej dla bardzo zamożnych klientów. Kolejną ważną okolicznością było to,  że Berger, wykładowca nauk inżynieryjnych w collegu Marin, chciał zbudować swój dom samodzielnie. Mimo to naukowiec nie poddawał  się i wysłał do biura Wrighta list z prośbą o zaprojektowanie domu modułowego, którego realizacja mogłaby potrwać przez dłuższy czas. Postawił też warunek, by budynek nie kosztował więcej niż 15 tysięcy dolarów. Na owe czasy była to kwota niewygórowana. Wkrótce otrzymał odpowiedź od sekretarki architekta, z prośbą o przysłanie topograficznej mapy działki. Oznaczało to spełnienie marzeń Bergera: najsłynniejszy architekt w USA podjął się zaprojektowania jego domu.
Prace budowlane ruszyły w 1953 roku, w 1957 pierwsza część domu była gotowa. Do budowy ścian Berger użył techniki, polecanej przez Wrighta. Polegała ona na tym, że najpierw trzeba było zbudować szalunek z desek, szeroki na około 35 cm. Następnie środek należało wypełnić kamieniami i zalać je betonem. Po zastygnięciu powstawał całkiem solidny mur, ozdobiony kamieniami. Prawdopodobnie Berger używał też metalowych prętów do wzmocnienie konstrukcji, ale nie jest to pewne. Nie wspomina o tym w listach do Wrighta, przesyłanych w miarę postępu prac. Wiadomo za to, że budowniczy  używał surowca z kalifornijskiej odmiany Sonoma i wspominał, że przenoszenie i odpowiednie obrabianie kamieni było najcięższą pracą, jaką wykonał w życiu
Pierwsza część domu ma kształt rombu, a centralne pomieszczenie zamknięto w eliptycznym kształcie, mieszczącym kuchnię, łazienkę, toaletę  i kominek. Pomieszczenia te otoczone są ścianami, wznoszącymi się powyżej dachu. Kuchnia połączona jest z jadalnią, a obok znajduje się jeszcze sypialnia. Warto dodać, że ściany w środku także zbudowano, korzystając identycznej technologii co mury zewnętrzne. Berger wspomina, że nie budował samodzielnie fundamentów – płytę wylali robotnicy. Nie zrobił także samodzielnie ogrzewania. W  czasie budowy wykładowca mieszkał z rodziną w namiocie, tuż obok powstającego domu. Wewnątrz budynku nie ma kątów prostych – jak w tradycyjnym domu. Większość ścian styka się pod kątem 60 lub 120 stopni. Druga część domu ma kształt prostokąta i zawiera dwie sypialnie, łazienkę i pracownię.
Berger nie doczekał ukończenia swojego dzieła. Zachorował pod koniec lat 60., a wkrótce potem zmarł. Jego żona wynajęła stolarza, który wykonał resztę prac, w tym także meble, projektowane również przez Wrighta. Dom może nie jest efektowny, przypomina raczej fortecę, przycupniętą w połowie wzgórza, ale stał się już klasykiem. Dwa lata temu budynek wystawiono na sprzedaż, ale nie wiadomo, czy znalazł się ktoś, kto zechciał zapłacić 2.5 mln dolarów.  Tyle wynosiła cena.

RR