BUDOWAĆ Z DEWELOPEREM

00013175_800_400

W wielu miastach Polski stoją budynki w stanie surowym, czasem częściowo zadaszone, i niszczeją od kilku lat. Powód: bankructwo spółki deweloperskiej. Jej klienci już kilka lat temu zapłacili pełną cenę wymarzonych mieszkań, przeznaczając na to oszczędności całego życia lub zaciągając kredyty, które muszą spłacać. Teraz nie mają nic, prócz roszczeń do dewelopera, których nie ma z czego zaspokoić – majątek zbankrutowanej spółki wystarczył jedynie na pokrycie różnych kosztów, m.in. syndyka masy upadłościowej. Okazało się bowiem, że nawet grunt, na którym rozpoczęto budowę, ma obciążenia hipoteczne. Pożałowania godna sytuacja tych niedoszłych właścicieli mieszkań jest rezultatem ich naiwości oraz obowiązującego w Polsce do niedawna prawa gospodarczego. Deweloperzy budowali mieszkania niemal wyłącznie za pieniądze swoich klientów, przy znikomym własnym wkładzie finansowym lub pochodzącym z kredytów bankowych. Sprzedawali te mieszkania w systemie przedpłatowym, dając przyszłym nabywcom obietnicę przeniesienia własności po zakończeniu budowy. Na szczęście Sejm zmienił prawo, zaostrzając wymogi finansowe wobec deweloperów. Nabywcy mieszkań muszą jednak sami dbać o swe interesy już na etapie podpisywania umowy z deweloperem.

Jeszcze przed podpisaniem umowy z deweloperem warto ustalić, jak długo działa na rynku, co już wybudował, jaki jest kapitał założycielski spółki i jej majątek – te ogólnodostępne dane znajdziemy w wydziale rejestrowym sądu w mieście, gdzie siedzibę ma spółka. Dobrze też sprawdzić w księgach wieczystych, czy grunt, na którym deweloper ma wybudować nasze przyszłe mieszkanie, jest jego własnością i czy nie ma obciążonej hipoteki. Przy podpisywaniu umowy należy się domagać jak nawcześniejszego przeniesienia prawa własności ułamkowej części tego gruntu na naszą rzecz, na wypadek, gdyby nie doszło do zakończenia budowy, nawet nie z winy dewelopera. Trzeba też wyegzekwować równoprawność stron w przypadku odstąpienia od umowy, ponieważ deweloperzy zastrzegają sobie gigantyczne odszkodowania od klientów zrywających umowy, podczas gdy sami starają się uniknąć jakichkolwiek obciążeń, gdy to oni nie dotrzymują warunków, np. terminów realizacji.

Paweł Jasica