Brexit, Grexit i marmur

Projekty absolwentów studiów architektonicznych coraz częściej bywają raczej konceptem niż solidną realizacją architektoniczną. Ale tylko wyjątkowo zdarzają się pomysły tak oderwane od rzeczywistości, jak u Kit Stilby Harrisa, absolwenta prestiżowego Royal College of Arts w Londynie.

Harris, poruszony widokiem Aten, które jego zdaniem „niedawno jeszcze żyły z ruin, dziś same są ruiną”, a co więcej, jak przystało na młodego wykształconego człowieka z wielkiego miasta niechętny „kapitalizmowi”, wystąpił z propozycją, by rząd grecki.. zaciągnął gigantyczną pożyczkę u Brytyjczyków, jako zastaw deponując na 20 lat ni mniej ni więcej, lecz.. cały Partenon, czyli świątynię Ateny pochodzącą ze „złotego wieku” czasów Peryklesa.

Część pracy dyplomowej, poświęcona technicznej stronie zagadnienia, jest nienaganna: Harris zwraca uwagę, że Partenon jest jednym z najlepiej opracowanych zabytków świata: został już dawno, kamień po kamieniu, zeskanowany i wymodelowany cyfrowo, co więcej – liczne bloki marmuru, z  których jest wzniesiony, zostały całkiem niedawno wykute przy pomocy obrabiarek 3D, i stanowią wierną replikę zerodowanych oryginalnych głazów z dokładnością do dziesiątych części milimetra: całość spajają, w obawie przed skutkami pożaru lub trzęsienia ziemi, tytanowe kliny i pręty. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by całą świątynię przenieść, kamień po kamieniu, bodaj i o trzy tysiące kilometrów i ponownie złożyć w sercu Londynu, na – jak chce Harris, najwyraźniej w przekonaniu, że jego pomysłowi brakowało dotąd ekstrawagancji – na górującym nad British Museum cokole wysokości 112 metrów: świątynia znalazła by się w ten sposób na tej samej wysokości nad poziomem morza, co dotąd.

Rzecz jest zatem technicznie wyobrażalna: niewyobrażalna jest politycznie, zważywszy na spór dotyczący wydarzeń sprzed ponad 200 lat, kiedy to brytyjski podróżnik i dyplomata Lord Elgin zakupił fryz z Partenonu, znany jako „marmury Elgina”, by przeszmuglować go do Anglii. Grecja od blisko stu lat domaga się zwrotu marmurów, Londyn odmawia, i w tej sytuacji propozycja, by „zjednoczyć, co rozłączone” brzmi równie humorystycznie jak nadzieja Harrisa, że realizacja jego projektu „rozbudziłaby światową debatę o kapitale kulturowym”.

Debaty nie rozbudzi, świat jest, na pozór przynajmniej, dość odporny na szaleństwa artystów konceptualnych – nas zaś jego pomysł skłania raz jeszcze do rozmyślań nad kontekstem, autentyzmem i podatnością na kopiowanie największych dzieł architektury. (ws)