Życie pod mostem
Nie, to nie jest post o doświadczeniach zbankrutowanego projektanta domów jednorodzinnych. Raczej o tym, jak nowoczesne miasto zmusza do zagospodarowywania dodatkowych przestrzeni i na ile może to być inspirujące – także dla osób, zamierzających wznieść swój pierwszy budynek.
Fernando Abellanas, designer z Walencji, nie planował szczególnie ekscentrycznego studia. Warunki wynajmu przestrzeni biurowych są jednak wszędzie takie, jakie są: nie najlepsze. Zdesperowany, zdecydował się na szczególny wariant squattingu: umocował kotwy we wnętrzu wiaduktu biegnącego przez centrum miasta, do kotwe umocował podciągarkę – i krok po kroku zbudował pod arkadą wiaduktu studio, do którego trafia dzięki akumulatorowemu podnośnikowi.
Studio wzniesione zostało rzecz jasna „na dziko” – ale szczególna lokalizacja sprawić może, że przez wiele lat pozostanie nierozpoznane: kto sprawdza arkady wiaduktów dróg szybkiego ruchu? Abellanas jest zaś zadowolony: ma zaciszne (blisko szosy, oddzielonej ponad metrową warstwą betonu, hałas jest minimalny), bezpieczne i praktycznie niedostępne z zewnątrz miejsce do pracy.
Nie namawiamy osób, rozważających myśl o wzniesieniu domu jednorodzinnego, do wyboru takich akurat lokalizacji: byłoby to zresztą obarczone zbyt dużym ryzykiem inwestycyjnym. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że w epoce przewyższającego podaż popytu na miejsce w mieście, warto rozważyć raczej zagospodarowanie w niesztampowy, oferujący izolację sposób niewielkiej działki niż szukać bardzo rozległej, bardzo atrakcyjnej i przerażająco drogiej lokalizacji. [ws]