Śródziemie
Wśród setek koncepcji dekoracyjnych – podaż kafli, gresu, płytek i farb dawno już przekroczyła możliwości wykorzystania ich przez jedną rodzinę – niełatwo zdecydować się na wybór. Ale jeśli ktoś, projektując dom jednorodzinny, rozważa możliwość stworzenia pomieszczeń w jednolicie bliskowschodnim stylu – może odwołać się do dokonań designerskiej firmy Biasol, która zaprojektowała restaurację w Melbourne w stylu „obsesyjnie bliskowschodnim”.
Co złożyło się na ten projekt i na tę już nie sugestię, lecz wręcz dominantę stylistyczną? Jak się okazuje, metody były uderzająco proste: dużo terrakoty, gliniane, niemal ręcznie robione ściany, do tego zaś – ręcznie szkliwione płytki ceramiczne, trochę przedmiotów ze starej miedzi i mocne przełamanie „kolorów ziemi” – szarego, ochry, złota i szarozielonego – akcentami błękitu pruskiego i akwamaryny.
Efekt jest uderzający: nawet stek z kangura postrzegany jest jako „danie bliskowschodnie”, sugestia kulturowo-wizerunkowa zadziałała z niezwykłą mocą. Warto mieć to na względzie, decydując się na eksperymenty z wystrojem wnętrza: zbytnie nagromadzenie przedmiotów jest niepotrzebne, sprawdza się dopiero konsekwencja i sugestywne posunięcia jednocześnie. To jak w opowiadaniach Chestertona: kilka piór, pręt przypominający strzałę (choć wycięty z leszczyny), smuga wzdłuż policzka tworzą atmosferę „indiańskości” znacznie lepiej niż tuzin bizonich skór.
Odrębną kwestią – zasługującą, być może, na chwilę namysłu – jest to, czemu w Australii kultura bliskowschodnia cieszy się aż takim wzięciem? [ws]