Czarny obelisk
Beton powoli przestaje kojarzyć się projektantom domów jednorodzinnych ze zwalistym, klocowatym spoiwem (często kradzionym), jakim był za czasów PRL. Coraz więcej architektów i zleceniodawców zdaje sobie sprawę, że bez betonu nie byłoby szans na lekkość budynków we wszystkich odmianach – ekspresjonistycznej, brutalistycznej, modernizującej. Zwykle jednak nowatorstwo dostrzec można na poziomie bryły; jest ona jednak z reguły jasna, biała, mocno przeszklona, ewentualnie oblicowana drewnem.
Barwienie betonu przyjmuje się powoli, jeśli idzie o detale wystroju wnętrz, podłogi, panele ścienne. Mało kto próbuje barwienia ścian nośnych – zarówno ze względu na koszty, jak niepewność efektu. Attilio Panzeri & Panzers, firma włoska od lat projektująca i budująca z samodzielnie sporządzanego barwnego betonu widzi potencjał.
Nic dziwnego - Attilio Panzeri pracuje od lat nad opanowaniem nowych technologii. W szwajcarskim Lugano wynajął laboratorium do badań nad chemią molekularną i fizjologią postrzegania – a sam zajął się czytaniem Pliniusza, znajdując tam wskazówki, pozwalające wykorzystać popiół wulkaniczny, specjalność i zaprawę starożytności.
Tyle, że Panzeriemu marzą się – czarne betony. I osiąga to, eksperymentując z dziesiątkami barwników, od syntetycznych po wyżarzane tlenki żelaza. Na tym nie poprzestaje: równie kluczowa okazuje się technika mieszania betonu z Bondowską frazą „wstrząsnąć, nie mieszać”: laboratorium i wytwórnia z Lugano wierzą w wielogodzinne utrząsanie, które jako jedyne gwarantuje wymieszanie się i przereagowanie składników.
Zbudowanych w tej technice rezydencji, od siwych po marengo, wznosi się już w Europie kilkadziesiąt. Od szlachetnej siwizny po ciemną barwę marengo – wszystkie dowodzą, że barwiony beton ma przyszłość. [ws]