Domy sprzed lat

Dwadzieścia pięć lat po upadku PRL i po wpompowaniu setek milionów euro z Unii Europejskiej w rozbudowę kraju nadal nie zatarł się podział na Polskę A i B. Mimo deklaracji polityków o wyrównywaniu różnic w poziomie życia czy infrastruktury, kraj nadal podzielony jest widoczną linią. Przebieg tej linii wyznaczyć można na Wiśle. Na zachód od największej polskiej rzeki rozciąga się ta lepsza, zasobniejsza część kraju, na wschód – gorsza, biedniejsza. Widać to szczególnie po stanie dróg czy architekturze, ale nie tej, jaka powstaje współcześnie – bo przecież projekty domów są dość podobne – a po tym, co zostało z lat poprzednich. Wystarczy przejechać Wisłę na przykład mostem, wiodącym do Annopola, by zauważyć po drugiej stronie przycupnięte przy drodze niewielkie domki, parterowe, z dwuspadowym prostym dachem. Takie budynki napotkamy od Bieszczad, przez Lubelszczyznę po Podlasie i Mazury. Nie mają fundamentów, najczęściej zbudowano je po prostu na ziemi, na klepisku.

Domy wzniesiono na kształcie prostokąta, najczęściej wejściem w stronę drogi głównej, czy mówiąc po dawnemu – szosy. Zbudowano je w prosty sposób: graniczne punkty to drewniane belki, zakotwiczone w ziemi i tworzące kształt prostokąta, połączone kolejnymi belkami, będącymi podstawą konstrukcji. Ściany wznoszone są z różnych materiałów – w bardziej okazałych domkach to także bale drewna, szczeliny między którymi wypełnia słoma zmieszana z gliną. W prostszych, uboższych, ściany powstały z desek, przybijanych jedna do drugiej. Domy mają drewniane okna, zazwyczaj pojedyncze i bardzo często drewniane, piękne okiennice. Przykrywa je prosty, dwuspadowy dach. Zdarza się jeszcze, że pokrywa go tradycyjna papa, choć coraz częściej jest to blacho dachówka. Budynki nie mają użytkowego poddasza, nikomu nie było ono potrzebne. Czasami jest tam stryszek, wykorzystywany do wywieszania prania zimą.

W środku takiego tradycyjnego, wiejskiego domu, znajduje się piec kuchenny, tak by zimą ciepło rozchodziło się po całym pomieszczeniu. To nie jest zbyt trudne, bo pokoiki są bardzo małe. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że w piecu pali się tylko za dnia, a ściany takiego budynku nie są niczym ocieplone. Główne pomieszczenie to kuchnia, a z niej prowadzą wejścia do kilku – najczęściej trzech pokoi. W takich wiejskich domkach mieszkały wieloosobowe rodziny, z trójką lub więcej dzieci. Dlatego kuchnia pełniła także rolę sypialni rodziców. Dodatkowym pomieszczeniem jest spiżarnia lub szopa, choć może to być dobudówka do głównego budynku.

Dziś takie domki nie są wcale niecodziennym widokiem. Mieszkają w nich najczęściej ludzie starsi, a w sąsiedztwie, na tej samej działce, powstają nowoczesne, murowane już budynki. Niestety, sporo starych domów chyli się ku upadkowi. Ich mieszkańcy nie mają sił lub pieniędzy, by dbać o nie. Jest także pocieszający akcent. Coraz częściej zdarza się, że domy sprzed lat kilkudziesięciu lat kupowane są przez ludzi z miasta, stopniowo odnawiane i przekształcane w domki letniskowe. Przerabiane są wnętrza i burzone ściany, z zachowaniem centralnej roli pieca. Na podłodze, zamiast linoleum, układany jest parkiet lub deski. Belki ścian zewnętrznych czyszczone są do gołego drewna. Pozostawiane są okiennice. W ten sposób domki, będące świadectwem niedostatku, zyskują nowy wygląd i zastosowanie.
 

Robert Rusek